Miałam wtedy tylko siedemnaście lat, tak naprawdę sama byłam dzieckiem, a okazało się, że mam za kilka miesięcy mieć własne. Oczywiście mój chłopak ulotnił się i powiedział, że chce studiować, ułożyć sobie życie, a nie bawić się w bycie ojcem. To był straszny czas, miotałam się, nie wiedziałam, co mam zrobić…w końcu zdecydowałam się na aborcję.

itsmejust @ 123rf.com
Miejsce znalazłam w gazecie. „Wywoływanie miesiączki” – wiedziałam, co takiego się pod tym kryje. Gabinet był okropny, lekarz nieprzyjemny – zapłaciłam mu odpowiednią kwotę, potem wezwałam taksówkę i wróciłam do domu. Na szczęście rodzice byli wtedy na nartach z młodszą siostrą, więc nawet niczego się nie domyślili. Gdy wrócili, doszłam już do siebie fizycznie, bo psychicznie męczyłam się z tym wszystkim bardzo długo, ciągle miałam sny o dziecku, które ze mnie wylatuje…
Teraz mam dwadzieścia siedem lat i właśnie dowiedziałam się, że na 99 procent nie będę mogła mieć dzieci. Wtedy coś poszło nie tak – a ja przecież za pół roku wychodzę za mąż za faceta, którego kocham do szaleństwa! Wiem, że on marzy o dzieciach, a ja najprawdopodobniej nigdy nie będą mogła mu ich dać! To, co zdarzyło się 10 lat temu, do dziś rujnuje moje życie. Nie wiem, czy mam powiedzieć narzeczonemu o tym, że nie będzie mógł mieć ze mną dzieci czy też to ukrywać. Bardzo go kocham i nie chciałabym go stracić…Co robić, jak postąpić? Nic już nie wiem!
Michal Bednarek @ 123rf.com
Anonim
To, co zdarzyło się 10 lat temu, do dziś rujnuje moje życie… 2017-08-14 09:29:35 2017-02-28 12:19:07