Nie ma to jak piątek trzynastego. Ilekroć przypada ten dzień, usilnie staram się nie wychodzić z domu. Doszło nawet do tego, że biorę wolne w pracy. W teorii nie jestem przesądna, w praktyce jednak, tylko przez te 24 godziny spadają na mnie wszystkie plagi egipskie.
Galyna Tymonko @ 123rf.com
Ten wyjątkowy pech zaczął się już w dzieciństwie, aczkolwiek mimo usilnych starań, próśb i modlitw nie chce odpuścić. Tak było również ostatnio. Jako, że zbliżał się właśnie piątek trzynastego obmyśliłam dokładny plan działania: zostać w domu, zrobić sobie seans filmowy, nałożyć na twarz maseczkę, zrelaksować się – innymi słowy przedłużyć weekend. Jak założyłam, tak też zrobiłam. Początkowo wszystko szło dobrze. Rano zdążyłam się tylko oparzyć, potknąć na schodach, gdy szłam do skrzynki, a także spalić ulubioną bluzkę. Starty nie były jednak takie złe, w porównaniu do tego, co przydarzało mi się zazwyczaj w ten dzień.
Około godziny trzynastej zadzwoniła do mnie młodsza siostra, że nasi rodzice mają problem w domu i muszę natychmiast do nich przyjechać. Jako, że nie chciała powiedzieć o co chodzi przez telefon, z gulą w gardle ubrałam się i wsiadłam do samochodu. Czy wspomniałam już, że moi rodzice mieszkają jakieś trzy godziny jazdy od mojego domu?
Początkowo wszystko szło dobrze. Wyjechałam z miasta, wjechałam na drogę krajową i jadę. Jadę, jadę, jadę, aż tu nagle jakieś roboty drogowe – trzeba jechać objazdem. Jak to w przypadku objazdów bywa zahaczają one o mało uczęszczane, wiejskie dróżki. No nic, nie miałam wyboru, uruchomiłam GPS, ustaliłam najkrótszą, a zarazem najbardziej cywilizowaną trasę i jadę. Jakieś czterdzieści minut przed miejscem docelowym mój samochód zaczął dyszeć, sapać, jęczeć, aż w końcu gdzieś w środku lasu… zgasł. Godzina szesnasta, ja stoję na środku niczego, na domiar złego rozładował mi się telefon. Zaglądam w GPS – najbliższa stacja kilka kilometrów dalej. Myślę sobie, że w końcu ktoś będzie koło mnie przejeżdżał. Zatrzymam jakieś auto, poproszę o pomoc, zadzwonię do domu i ktoś po mnie wyjedzie – przecież wszyscy mają tam prawo jazdy.
I czekam dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści minut i nic. Jak na złość żaden samochód nie przejeżdżał tą trasą. Powoli robiło się ciemno, drzewa wyglądały dość strasznie, ja sama w nieoświetlonym pojeździe – niefajnie. Nagle cud! Ktoś jedzie. Zaczęłam machać jak głupia.
Auto zatrzymało się, oczywiście nie obyło się bez klaksonu. Mężczyzna w średnim wieku zerknął na mojego gruchota, coś pogrzebał w środku i stwierdził, że nic nie widzi. Użyczył mi telefonu, zadzwoniłam po lawetę i taksówkę i tak o to po kilku długich godzinach dotarłam do domu rodzinnego. Po pytaniu, co się tak ważnego stało, że wyciągnęli mnie akurat w piątek trzynastego wszyscy zgodnie stwierdzili (rodzice plus siostra), że chcieli zobaczyć, czy nadal mam pecha. Przyznam szczerze, że nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
Co najdziwniejsze. Kilka dni później, gdy odbierałam auto od mechanika, ten stwierdził, że żadnej usterki nie zdiagnozowano i musiało mi się coś pomylić – auto jeździło normalnie.
Powiązane artykuły
-
W mojej rodzinie zawsze dużą wagę przywiązywało się do kwestii wykształcenia
W mojej rodzinie zawsze dużą wagę przywiązywało się do kwestii wykształcenia. Tato jest prawnikiem, mama tłumaczem języka francuskiego, ja od czterech lat zajmuję się zarządzaniem sporą grupa osób przy międzynarodowych projektach marketingowych. Do tej pory jednak jakoś nie ułożyłam sobie prywatnego życia – były jakieś związki, owszem, ale kończyły się szybko. Chyba trafiałam po prostu na nieodpowiednich facetów.
-
Kobiece wyznanie: Ze względu na to, że przeciągający się u mojego sąsiada remont...
Ze względu na to, że przeciągający się u mojego sąsiada remont doprowadza mnie do szału, postanowiłam wybrać się na długi spacer. Łażąc bez celu nagle znalazłam się w jednym z pobliskich parków.
-
Kobiece Wyznania: Jestem z narzeczonym od 4 lat. Mamy synka. Narzeczony jest za granica od...
Jestem z narzeczonym od 4 lat. Mamy synka. Narzeczony jest za granica od roku czasu. Przyjezdza w kazde wolne dni. Jego brat jest tam razem z nim.
-
Od zawsze byłam obca moim rodzicom, dziś dowiedziałam się dlaczego...
Zawsze wydawało mi się, że rodzice traktują mnie gorzej niż młodsza siostrę. To ona zawsze dostawała najlepsze zabawki, była chwalona, całowana, brana na kolana – u mnie tego zabrakło.
Anonim
Od zawsze byłam obca moim rodzicom, dziś dowiedziałam się dlaczego... 2017-02-01 07:28:54 2017-01-03 13:01:04