Ząbkowanie to taki postrach młodych rodziców. Wiadomo, że kiedyś się to wydarzy, ale nie wiadomo ile będzie nas to kosztowało i ile będziemy musieli poświęcić, żeby (prawie) bezboleśnie przejść z dzieckiem przez ten trudny czas. No właśnie i tu się pojawia pytanie: Czy musi być trudno? Może można po prostu jakoś obejść te wszystkie dolegliwości?
I jak ze wszystkim co dotyczy dzieci, odpowiedź brzmi: TO ZALEŻY (od dziecka, genów i okoliczności)! Prawdą jest, że od kiedy zostałam mamą, a nawet jeszcze zanim nią zostałam, bardzo często ktoś „bardziej doświadczony” kierował do mnie słowa: „Lepiej się wyśpij na zapas, bo jak dziecku będą szły zęby, to będą nieprzespane noce”, albo słyszałam różne ostrzeżenia, że to ząbkowanie to jest takie straszne – bobas marudny, cały czas płacze, jeść nie chce, spać nie chce i w ogóle nie wiadomo co z nim robić. Wtedy takie teksty potrafiły mnie zmrozić. A teraz? A teraz się nie boję! I tak nie śpię i te wszystkie „objawy” mam w pakiecie z bobasem, który jeszcze nie ma ani jednego ząbka!
Higiena jamy ustnej, czyli od kiedy zacząć?
A teraz poważnie. Pamiętam, jak Marta miała 3 miesiące i byłam pewna, że idą jej zęby. Codziennie wieczorem mamy swój rytuał przedsenny, do którego włączyłam masowanie dziąseł silikonową szczoteczką, a następnie niezawodnym Dentinoxem. Ale ale! To jeszcze nic! Były takie noce, że byłam przekonana, że dziecko budzi się właśnie przez zęby, no bo przecież głodne nie było, przewinięte było, przytulone do mamy było, no to co innego? Wtedy w czasie nocnych pobudek nieraz zdarzyło mi się zapalić światło i wysmarować dziąsła żelem przeciwbólowym. Oczywiście skutku większego to nie odnosiło, poza niezwykłym wręcz zdziwieniem Marty i tym pytającym wzrokiem: „Mamo, co ty robisz?” Potem zaprzestałam tego rytuału, bo doszłam do wniosku, że to chyba była pomyłka z tymi zębami i dziecko jednak budzi się i marudzi z innych przyczyn. Muszę się przyznać, że na tym się zakończyła higiena jamy ustnej, bo jakoś wydawało mi się oczywiste, że zęby będę myć dziecku, jak … będzie je mieć. Czyli jak w buzi pojawi się chociaż pierwszy przedstawiciel, to opatrzę go odpowiednim rytualnym myciem wieczornym i porannym. I tak jakoś się złożyło, że przebrnęłam przez 9 miesięcy życia dziecka i zębów nadal nie ma. Ale tematem higieny jamy ustnej trochę się zainteresowałam i załamałam ręce, gdy dowiedziałam się, że od dawna powinnam o nią zadbać! Okazuje się, że im szybciej zaczniemy tym lepiej. Oczywiście inaczej to wygląda w przypadku 3 miesięcznego bobasa, a inaczej w przypadku roczniaka, ale jednak wczesny start przyniesie pozytywne skutki obu stronom- i dziecku i rodzicom! Dzięki temu Maluch od początku przyzwyczaja się do tego, że manipulujemy czymś w jego buzi i nie przeżywa szoku połączonego z buntem, kiedy próbujemy robić to u starszego dziecka.
Za chwilę opowiem Wam, jak zabrałam się za higienę jamy ustnej. Teraz jeszcze tylko dwa słowa o tym jak rozpoznać, że dziecko zaczyna już ząbkować ( i czy w ogóle się da)
Jak rozpoznać początek ząbkowania?
Jest kilka objawów, które występują zwykle u ząbkującego dziecka. I warto wiedzieć o nich wcześniej, żeby przygotować się psycho-fizycznie, na wydarzenie, jakim jest przyjęcie kolejnych ząbków (psychicznie – na jęczenie, a fizycznie na wzmożone noszenie). Te najważniejsze objawy zwiastujące zbliżające się wyrzynanie ząbków, to:
intensywne ślinienie się – do takiego stopnia, że chodzenie bez śliniaka grozi natychmiastowym zalaniem ubrania. Podłoga, dywan i mata edukacyjna tym sposobem muszą się poświęcić i przyjąć na siebie hektolitry śliny, bo żeby je uratować, trzeba by chyba rozłożyć na nich jakąś gigantyczną ceratę- najlepiej złożoną na 8 razy
kolejna rzecz, to gorączka– która może być, albo i nie. U nas nie było jeszcze żadnej temperatury powyżej 37,2, więc nie wiem co to gorączka u niemowlaka Mam nadzieję, że jeszcze długo się nie dowiem!
A teraz najgorsze: swędzenie dziąseł. Chociaż nie- to nie jest najgorsze. Najgorsze są tego skutki, czyli wkładanie do buzi wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu ręki. Z chwilą jak dziecko zaczyna się przemieszczać, zasięg ręki znacznie się zwiększa. Otwieranie szaf, wysuwanie szuflad, wyciąganie całej ich zawartości – to wszystko jeszcze nic. Jazda się zaczyna, jak wszystkie te przedmioty, lądują w buzi. A jak można się domyślić, nie wszystkie się do tego nadają!
problemy ze spaniem- nie mam pojęcia, jak miałabym wyszczególnić ten objaw ząbkowania, bo moje dziecko zawsze ma takie problemy. Może w okresie ząbkowania dla odmiany prześpi całą noc?
marudzenie – każdy marudny dzień, który mamy za sobą, zawsze był przeze mnie opatrzony komentarzem: „To na pewno zęby idą!”. I już tak mówię siódmy miesiąc, a zębów jak nie było, tak nie ma! Także teraz już się z tego bardziej śmieję, choć to śmiech przez łzy, bo co to będzie za marudzenie, gdy NAPRAWDĘ to się zacznie?
Można powiedzieć, że żaden z tych objawów nie jest jednoznaczny, ani też nie muszą występować wszystkie jednocześnie, dlatego stwierdzenie, że dziecko weszło w okres ząbkowania nie raz bywa mylne. Warto jednak wiedzieć, że okres ten trwać może bardzo długo i nie raz bardziej dokuczliwe objawy dziecko może odczuwać długo przed pojawieniem się pierwszych zębów.
Jak dbać o higienę jamy ustnej u niemowlęcia?
Na początku, jeśli dziecko nie ma jeszcze zębów, można samodzielnie czyścić mu ząbki po każdym karmieniu przecierając je przegotowaną wodą przy użyciu silikonowej szczoteczki lub gazy. Ale z doświadczenia wiem, że po jakimś czasie dziecko się buntuje, jak wkłada mu się coś do buzi, bo „JA SIAMA!”. Oczywiście „dorosła” szczoteczka do zębów nie nadaje się dla niemowlaka, bo jest zbyt twarda, zbyt długa i dziecko mogłoby sobie zrobić nią krzywdę. Ja trafiłam na szczoteczki firmy Jordan Step by Step (0-2 lata), które u nas sprawdzają się rewelacyjnie. Można używać ich również jako gryzak. Są krótkie (więc nie ma obawy włożenia za głęboko do gardła), dostosowane do rączki dziecka i kolorowe, więc przyciągają jego uwagę. Włosie szczoteczki jest bardzo miękkie i delikatne, więc nie ma ryzyka podrażnień. Dla mnie ważne jest to, że dziecko może samo „obsługiwać się” tą szczoteczką. Podaję ją Marcie wieczorem po kąpieli, kiedy ją wycieram, ubieram itd i dzięki temu mogę ją na chwilę zatrzymać w miejscu, bo jest żywo zainteresowana gryzako-szczoteczką! Pewnie, że na razie bardziej ją gryzie niż „szoruje” dziąsła, ale to jest właśnie pierwszy etap higieny jamy ustnej. W późniejszym okresie, gdy dziecko umie już wypluwać, można zacząć stosować pastę do zębów. Na tej szczoteczce znajdują się niebieskie włókna, które wskazują zalecaną ilość pasty.
Jeśli jeszcze nie zaczęliście dbać o higienę jamy ustnej Waszego bobasa, to zacznijcie to robić jak najszybciej. Być może dzięki szczoteczkom Jordan Wasz Maluch polubi mycie zębów?
PS. Na blogu czeka na Was kod rabatowy na 15% zniżki na wszystkie produkty Jordana w internetowym sklepie OrklaCare!
Powiązane artykuły
-
Dieta idealna, czyli jak jedzenie wpływa na proces starzenia i pojawianie się chorób
Psychiatra z Kalifornii W.M Bortz powiedział: "Żyjemy zbyt krótko i umieramy zbyt długo. Fizyczną dojrzałość osiągamy w wieku 25 lat, dojrzałość emocjonalną w wieku 35 lat, dojrzałość intelektualną w wieku 45 lat. Dojrzałość duchowa przychodzi jeszcze później. Jest tragiczne, iż właśnie wtedy, gdy jesteśmy w szczycie formy mentalno-duchowej, większość z nas zabija postępująca degradacja ciała".
-
Zaburzenia odżywiania - moja historia
Życie jest absolutnie nieprzewidywalne i potrafi mocno zaskoczyć. Przekonałam się o tym niejednokrotnie. Zastanawialiście się kiedyś jaką mają historię osoby mijane na ulicy? A może nawet nasi bliscy znajomi, o których być może wcale wszystkiego nie wiemy? Czy doświadczycie tego wszystkiego co doświadczyliście? Moja odpowiedź to zdecydowanie NIE. Nie sądziłam, że dziś będę w takiej sytuacji, w jakiej się znajduję, że moje życie tak się potoczy, że będę miała za sobą właśnie takie przeżycia, a już na pewno, że będę się zmagać z zaburzeniami odżywiania...
-
10 cech, które dziedziczymy po rodzicach
Najnowsze badania w dziedzinie genetyki nie pozostawiają złudzeń – bardzo wiele cech otrzymujemy od naszych rodziców i nie mamy na nie najmniejszego chociażby wpływu. O czym mowa? Zapraszamy do lektury!
-
Matka z telefonem, czyli jak uciekać od dziecka?
Sytuacja wydarzyła się w jednej z krakowskich galerii, ale właściwie mogłaby wydarzyć się wszędzie i tak pewnie na co dzień się dzieje. Ale ja pierwszy raz widziałam coś takiego, a przynajmniej na taką skalę. Robiąc zakupy w Auchan, minęłam młodą kobietę, która w ręce trzymała telefon i wydawała się być bardzo zaangażowana w prowadzoną przez niego rozmowę o sobotniej imprezie i opowieścią o tym, jak się po niej czuła. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chwilę później dostrzegłam, biegnącą za nią, małą dziewczynkę.
Mamazpowolania
Matka z telefonem, czyli jak uciekać od dziecka? 2017-05-10 13:34:55 2017-05-10 10:34:21